Przygotowania do ślubu to żmudny i długi proces. Zwłaszcza kobiety przeciągają go do granic absurdu. Jednak usprawiedliwia je nieco fakt, iż one znacznie mocniej przejmują się tym, jak wypadnie w oczach gości ślubna uroczystość.
Przygotowania do ślubu z perspektywy Panny Młodej
Trzeba uczciwie przyznać, że kobiety patrzą na ślub bardziej kompleksowo. Dla nich ta cała otoczka ślubna jest, niemniej ważna niż przysięga małżeńska w kościele. One starają się, by wszystkie elementy ślubnej układanki doskonale do siebie pasowały. Dla Panien Młodych takie rzeczy jak wygląd tortu, sali weselnej czy rozmieszczenie gości w taki sposób, by mogli ze sobą przebywać i się nie posprzeczali, jest sprawą priorytetową. Ich partnerzy patrzą na to nieco z przymrużeniem oka i większym emocjonalnym dystansem. Dla nich bardziej liczą się takie zagadnienia- jak zabranie ze sobą ślubnych obrączek czy płynne i bezproblemowe wypowiedzenie przy wszystkich gościach słów przysięgi małżeńskiej.
Jak mężczyźni przeżywają okres przedślubny?
Przygotowania do ślubu z perspektywy mężczyzn ograniczają się w zasadzie do dwóch rzeczy. Pierwsza to jakoś przetrwać nauki przedmałżeńskie i całe to zamieszanie w domu. Po drugie należy pamiętać o nowym garniturze i wszystkich dodatkach do niego. Nie można pozostawić tej czynności na ostatni moment, bo może się okazać, że Pan Młody nie mieści się w swoje ubranie. Czasem bywa też odwrotnie, ono wisi na nim, jak na jakimś manekinie. Na przeróbki krawieckie w dniu ślubu jest zdecydowanie za późno. Dlatego też należy dokonać ich zawczasu.
Mężczyźni przejmują się także tym, by limuzyna ślubna zajechała na czas. W przeciwnym razie cały ten przedślubny czar nieco opadnie. Dla nich istotne jest także, by świadek i świadkowa dotarli na czas do kościoła, a Panna Młoda nagle się nie rozmyśliła i nie uciekła prosto sprzed ołtarza. Panom trochę stresu dostarcza również moment, w którym muszą zatańczyć ze swoje świeżo zaślubioną partnerką pierwszy taniec. Nie każdy mężczyzna jest królem parkietu. I nie każdy Pan Młody musi lubić tańczyć przy obcych.
Czy jest jakiś fragment wesela, który ucieszy obie strony tak samo?
Tak, a jest nim składanie życzeń po ceremonii w kościele. Jest to najprzyjemniejszy moment, bo właśnie opada ta cała ślubna trema. Poza tym goście w tym momencie są bardzo mili i życzliwi. Drugą rzeczą, która ucieszy tak samo obojga małżonków, jest zbieranie monet i ryżu. Mają one zwiastować szczęście i to, że nie zabraknie im niczego na nowej drodze życia.
Równie sympatyczny jest zwyczaj witania Młodych chlebem i solą. Robi się to po to, by mieli co jeść, a zdrowie i powodzenie ich nie opuściły. Obojgu zakochanym spodoba się również noc poślubna. Jednak jest to element uroczystości, który odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Wtedy zakochani mogą nareszcie pobyć trochę sam na sam i odreagować wydarzenia dnia poprzedniego. Następnym podpunktem w ich terminarzu będzie podróż poślubna. Niemniej nie jest już ona ani trochę stresująca. Wręcz przeciwnie, bo to sama słodycz.